Strychowe opowieści to zbiór minipowiastek o przygodach granatowłosej Kreski, zielonowłosego Kreska i ich przyjaciółki Myszki. Zabawa w chowanego, szukanie skarbu, podróżowanie i sprzątanie lasu, to tylko niektóre przygody tych miłych i sympatycznych mieszkańców strychu.
Dalsze przygody Kreski, Kreska, Myszki i ich przyjaciół w „Opowieściach ze starego strychu”.
O PTAKACH
Myszka dostała malutki notesik w kolorowej okładce i czerwony długopis. Notesik był piękny, ale Myszka już drugi dzień zastanawiała się, do czego go wykorzystać. Jedno było pewne. Notesik był za mały do rysowania.
Myszka poszła do swoich przyjaciół. Chciała poznać ich zdanie.
– Możesz zapisywać w nim jakieś ciekawe przepisy kulinarne… jak chcesz to dam ci przepis na przepyszne ciasteczka – mówiła Kreska.
– Nie, nie. Nie podoba mi się ten pomysł – piszczała Myszka. – Pójdę do Kreska, może coś wymyśli.
– Jak uważasz – odpowiedziała troszkę obrażona Kreska. – Przepisu nie chcesz, ale jak upiekę ciasteczka, to je zajadasz aż miło…
Ale Myszka już tego nie słyszała. Rozmawiała z Kreskiem.
– Jasne, że mam pomysł! – zawołał Kresek. – Zapisuj tam marki samochodów, które widziałaś.
– Też coś! – prychnęła oburzona Myszka.
– Gruu, gruu. A może będziesz notować, co ciekawsze ptaki?
– Jak to? – spytała z zaciekawieniem Myszka i podeszła do Gołębia Gienka wygrzewającego się na parapecie.
– Gruu, gruu, gruu. Mieszkałem kiedyś koło chłopca, który tak właśnie robił. Notował dzień w dzień, ile widział ptaków i jakie, gruu, gruu. Nie chwaląc się, często pisał o mnie…
– Tak zrobię – postanowiła Myszka. – Doskonały pomysł. Idę do lasu. Tam jest dużo ptaków.
Myszka przez kilka dni skrupulatnie notowała swoje obserwacje w notesiku. W końcu postanowiła pochwalić się notatkami mieszkańcom strychu. Wszyscy spotkali się w kuchni Kreski. Kreska akurat upiekła ciasteczka.
– Słuchamy, słuchamy naszej pani ornitolog! – zawołał stryjek Wzorek.
– Huu, huu, ciekawe, czy jest tam coś o mnie – szepnęła przejęta Pani Sowa.
– W poniedziałek widziałam trzy kury i koguta. Kury kłóciły się, która ma ładniejszy dziób – czytała Myszka. – Potem przeleciała jaskółka… We wtorek nic nie widziałam, bo padało. W środę widziałam Gienka i Panią Sowę, a w czwartek i w piątek indyki, gęsi i znowu kury…
– Eee, to nudne – wyrwała się Kreska, która nie mogła darować Myszce, że nie chciała zapisywać w notesie przepisów.
– Jeszcze widziałam dzięcioła zielonego, wróbelka Maciusia i bociana Klekota.
– Gruu, gruu! Za mało piszesz mnie! Zdecydowanie za mało – odezwała się Gołąb Gienek. – A przecież jestem taki interesujący.
– A w sobotę… – Myszka zwiesiła tajemniczo głos – w sobotę… widziałam nietoperza.
– Nietoperz nie jest ptakiem – przerwał Myszce stryjek Wzorek. – Jest ssakiem, tak jak ty.
– Ale ma skrzydła – upierała się Myszka.
-To wpisz sobie, że widziałaś jeszcze samolot. Też ma skrzydła – zaśmiał się Kresek, a Myszka obraziła się na niego.