Lalusie

Literatura 2011

Morska kąpiel

Lalusie smętnie siedziały na parapecie i smętnie machały sznureczkowymi nogami.  Po niebie pędziły ciemne, postrzępione chmury, zanosiło się na deszcz, a przede wszystkim na skwaszone miny, bo lalusie zaplanowały na dziś wycieczkę na pobliską polanę. Miały dojść aż do strumyka, do rodziny krasnoludków na herbatę i ciasto poziomkowe.
– Nie wiem, co będziemy robić w domu – narzekała Duża. – To znaczy wiem. Będziemy się nudzić.
– Oj, wcale nie musimy – powiedziała wcale radośnie Żabka. – Możemy urządzić sobie wspaniałą, cudowną…. no… eee.
– Karuzelę na żyrandolu? – podpowiedziała Pucka i zeskoczyła z parapetu, a Różyczka spojrzała na nią z wyraźnym oburzeniem,
– Zabawę w chowanego? – wtrąciła Żabka i poszła w ślady Pucki. Za nią ruszyła Duża, a po chwili Różyczka. Ta ostatnia powoli i z gracją.
– Myślałam raczej o czymś niezwykłym – westchnęła Duża. – W domu na pewno nie będzie niczego takiego.
– A co byś powiedziała na niezwykłą…  morską kąpiel? – spytał naraz miś Kleofas. Oczywiście leżał na stercie poduszek i drapał się po pękatym brzuszku.
Cztery lalusie, jak na zawołanie zaczęły radośnie piszczeć. Kleofas westchnął, stoczył się na dywanik, przeciągnął się i wydreptał z pokoju.
– Wspaniały pomysł – odezwała się z namysłem Różyczka.
– Idziemy za nim! – wrzasnęła Żabka. – Szybko! Szybciutko!  Kleofas! Co tam robisz?
– Przecież muszę wszystko przygotować! – zawołał miś gdzieś z głębi domu. – Ludzi nie ma, wyszli z domu. Mamy spokój.
Lalusie odnalazły Kleofasa w przedpokoju. Toczył w stronę łazienki słoik z czymś białym.
– To sól – wyjaśnił zasapany. – Zapraszam do łazienki. Albo nie, jeszcze nie. Dziewczyny, przynieście z pokoju muszelki. Katarzyna Maria Dwojga Imion, wie gdzie są schowane.
Po chwili, lalusie i Katarzyna Maria Dwojga Imion, z woreczkiem pełnym białych muszelek pojawiły się w łazience.
– Jeszcze przyjdzie Julia. Tylko szuka kostiumu kąpielowego – wyjaśniła Duża. – O, cała wanna wody! – ucieszyła się.
– I to morskiej – Kleofas wskazał na pusty słoiczek. – Jeszcze tylko wrzucę do naszego morza muszelki, gumową kaczkę Zuzki…
– Nie ma fal – skrzywiła się Różyczka. – Co to za morze?
– Spokojne. Na razie – odparł Kleofas. – Gdy zaczniemy wszyscy pływać, to będą fale aż pod sufit… No, tak, Żabka już w wodzie – uśmiechnął się. – I jak?
– Woda  nie za zimna, nie za ciepła – mówiła Żabka. – Taka w sam raz do pływania. Ojej, ona jest… słodka! Kleofas! Pomyliłeś słoiki!