Sześć psów z kalendarza
Pod mieszkaniem Ady, na szóstym piętrze, mieszkają państwo Jasikowie. Mają dwójkę prawie dorosłych dzieci, a pani Jasikowa zawsze gdy wychodzi z mieszkania, ciągnie za sobą smużkę perfum i jest obwieszona aparatami fotograficznymi. Ada nigdy z nią nie rozmawiała. Mówiły sobie tylko „dzień dobry” i „dobry wieczór”, „do widzenia” i „dobranoc”. Jednak któregoś dnia przed blokiem, gdy Ada biegała z Dodkiem, pani Jasikowa do niej podchodzi.
– Dzień dobry. Ty jesteś Ada, prawda? – upewnia się z uśmiechem. – Przed chwilą rozmawiałam z twoją mamą.
– Dzień dobry. Widziałam.
– Przygotowuję kalendarz na przyszły rok i chciałabym zrobić zdjęcie twojemu Dodkowi.
Dziewczynka szeroko otwiera oczy. Jej piesek w kalendarzu? Sławny? Ale jak? Przecież ma brudne łapy i cały łebek, bo właśnie kopie ile sił w kretowisku.
– Czy teraz będzie pani robić to zdjęcie?
– Najpierw musisz się zgodzić, a potem ustalimy termin. Planowałam dać Dodka do czerwca.
– Tylko… proszę pani… – Ada zniża głos i rozgląda się, gdzie jest piesek. – Czy w kalendarzu będą koty? Dodek ich nie cierpi.
– Same psy. Mam już zdjęcia pięciu, z Dodkiem będzie sześć, a reszty jeszcze szukam.
– Pewnie! Zgadzam się.