Bobek, wyprawa i rzeczy w sam raz

                                                         Literatura 2007

Tym razem Hubert przeżywa przygody nie w przedszkolu lecz w lesie pełnym grzybów, pokrzyw i igiełek, które wpadają pod bluzę. Chłopcu towarzyszy jego nowy przyjaciel – zielony Bobek ze skrzydłami. Oczywiście jest też Mama, Tata i Kuba.


Hubercikowi łzy lecą same. Jest ich coraz więcej. Bobkowi też jest smutno. Chciałby pocieszyć swojego przyjaciela, ale nie wie jak.
– Oj, Huberciku, nie bucz. Przecież jesteś już duży chłopak – mówi Tata. – Pomożesz mi dźwigać ten ciężki koszyk, co?
Łzy momentalnie przestają lecieć. Chłopiec uśmiecha się szeroko. Już jest duży chłopak? To bardzo dobrze.
– Na takie pokrzywy to najlepsza jest pepsi – ogłasza Hubercik i ogonem Bobka wyciera wilgotne łzy i nos. Bobek jest oburzony. – Pepsi na pewno mi pomoże.
– Na pepsi jesteś za mały – Mama uśmiecha się pod nosem i podnosi się z klęczek. – Może zrobimy sobie przerwę?
– proponuje.
Jak to? Znowu Hubert jest na coś za mały?
Trzeba się nad tym pozastanawiać. Ale za chwilę. Teraz czas coś zjeść. W lesie najlepiej smakują jajka na twardo. Niedobre są tylko te, które upadły w igliwie. Już bez skorupki.